niedziela, 17 maja 2015

"Cztery", Rozdział 3: Ori-Ann

Sob, 9.07.2105
Ori-Ann spaceruje po lesie już od trzech godzin. Udało jej się wyrwać z domu. I dobrze, bo dzisiaj przyjeżdżają wszystkie ciotki i babcie. Babski zjazd - inicjatywa mamy. Ale, jak stwierdziła ciocia Zosia, Ori-Ann przypomina bardziej chłopaka niż dziewczynę, dlatego jej obecność na spotkaniu jest bardzo niepożądana. Ori nie obraziła się (w końcu szczerość, to cecha, którą najbardziej lubi) i wybrała się do lasu, żeby trochę odetchnąć po egzaminach wstępnych i uwagach znajomych: "Nie uda ci się. Do SAIO dostają się tylko najlepsi", na które zwykle odpowiadała: "Jestem dobra, więc czemu nie najlepsza?".
Idzie powoli, koncentrując się tylko na tym, co czuje TERAZ. Gubi problemy w trawie: TERAZ liczy się wilgoć lasu i świergot tych maleńkich ptaszków.
Natura jest TERAZ w niej. TERAZ - to takie konkretne, piękne słowo. Znaczy dokładnie to, co powinno znaczyć.
Patrzy na blizny na lewym nadgarstku. Dwie rysy, jak drapnięcie. Podobają jej się.
To lato jest wyjątkowo upalne, ale w lesie czuje tylko orzeźwiający chłód. Lubi zieleń: zieleń lasu, nie neonową. Nie lubi neonowych kolorów, ale w lesie na szczęście ich nie ma. Tak samo w lesie nie ma wszystkich jej ciotek i babć. Nie mniej jednak siedzą w JEJ do mu i plotkują, piją hektolitry herbatki.
Ale oczywiście Ori-Ann jest ponad tym wszystkim jeszcze przez kilka spokojnych chwil, dopóki nie usłyszy...
- Ori! Gdzieś ty się zaszyła? - dziewczyna skrzywiła sie, słysząc ten głos. - Właśnie zaczęłyśmy o tobie rozmawiać, a konkretniej twoja psiapsióła Amanda wpadła do nas na momencik i... Na prawdę, jak mogłaś nas nie powiadomić?! Tak się nie robi! A przystojny jest chociaż?
Ori-Ann westchnęła ciężko. Głupia Amanda.
- Kto?
- Twój chłopak , rzecz jasna. A kto inny?
Wredna, fałszywa Amanda.
- Nie mam chłopaka. Ciociu, ja mam dwanaście lat!
- No cóż, Amanda powiedziała, że w twoim wieku KAŻDA ma chłopaka.
Fałszywa Amanda. Głupia ciocia Helenka. Wściekła Ori-Ann.
- Ciociu, ona kłamie!
- Ale przecież to taka miła dziewczyna. Przyjaźnicie się.

Na "babskim zjeździe" Ori-Ann stara się nie odzywać. To bardzo trudne, bo wszyscy (łącznie z Amandą) rozmawiają o niej. O "wielkich uczuciach", jakimi podobno darzy Grzesia z bloku obok. Plotkują o niej, nasycają się każdym szczegółem, a kiedy wydaje się, że temat zaczyna je nudzić, Amanda podsyła im nowe "informacje". Wreszcie nie wytrzymuje. I tak pobiła życiowy rekord w siedzeniu cicho i słuchaniu, jak kłamią.
Postanawia, że postara się to zrobić w miarę delikatnie. Mama poprosiła ją, żeby tym razem nie przeszkadzała jej, kiedy próbuje się zabawić. Ale Ori-Ann nie miała pojęcia, że będą rozmawiać o niej.
- Przeprszam bardzo - mówi z udawaną uprzejmością. - Czy możecie zmienić temat?
Robi się zupełnie cicho. Jakby nikt wcześniej nie zauważył, że Or siedzi z nimi przy jednym stole. Ciocie, babcie, mama i Amanda patrzą na nią, jakby zrobiła coś niestosownego. Po chwili jednak wracają do przerwanej rozmowy. Dziewczyna podnosi się z krzesła.
- To, co mówi Amanda to bzdury! Nie zakochałam się w Grzesiu, nie jestem jego dziewczyną i nie całowaliśmy się na klatce schodowej! - po tych słowach idzie do swojego pokoju.
Ściany są pokryte różową tapetą w serduszka, którą zrywa już od dawna. Na suficie wisi lampa udająca kulę dyskotekową. Na półce pysznią się czterdzieści trzy romanse i pięć pisemek o celebrytach. Jedyną normalną książką jest słownik synonimów. Jej pokój to mieszanina stylu mamy (elementy imprezowe) i cioci Helenki (pokochaj róż i zapuść włosy). Trzy lata temu (po tym, jak poprosiła na urodziny worek kamieni) obie uznały, że czas ją naprowadzić na właściwą drogę, pełną romansów, dyskotek i selfie. Zaczyna czytać słownik. Po chwili odkłada książkę i odrywa kawałek tapety. Ryje cyrklem w biurku kolejny, podobny do poprzednich napis. Łapie się za głowę. Przebywanie w tym pomieszczeniu stresuje ją.
"Pójdę sprawdzić,czy nie przyszła odpowiedź" - myśli.
Otwiera drzwi do pokoju, wychodzi z mieszkania i zagląda do skrzynki.
"Dziwne"
Ori-Ann wchodzi do domu. Z salonu nadal dobiegają przyciszone głosy. Wie, że list już przyszedł. Ma potrójną motywację, żeby dostać się do SAIO.
1. To szkoła jej marzeń.
2. Jeżeli się dostanie, to wyprowadzi się z domu i opuści ten przeklęty pokój na cały rok szkolny, żeby zamieszkać w internacie.
3. Jeżeli się nie dostanie (lub nie odbierze listu, który mówi, że się dostała) pójdzie do jakiejś akademii dam.
Zagląda do pokoju mamy. Biurko jest zawalone ulotkami i kopertami. Jedna jest otwarta. List przedarty na pół. Wystarczy go złożyć i... "Przyjęta do SAIO. Zadzwonić pod numer 902 365 120, żeby potwierdzić przyjęcie."
A więc tak to było. Mama ją oszukała. Sama odebrała pocztę. I nic jej nie powiedziała.
Teraz trzeba tylko potwierdzić decyzję. Nie będzię odwrotu.
Ori-Ann wyciąga telefon z kieszeni. Wystukuje numer. Po chwili wkłada do kieszeni spowrotem. Uśmiecha się do siebie.
Idzie do salonu. Amandy już nie ma.
- Mamo - mówi. - Znalazłam list ze szkoły... Odzwoniłam.
Zapada cisza. Ktoś zaczyna chichotać. Pewnie właśnie o tym rozmawiały o tym, jaka to Ori-Ann jest głupiutka.
- Nie rozumiem JAK MOGŁAŚ mnie oszukać?! Umawiałyśmy się, źe jak nie zdam, to pójdę do tej akademii dam, czy jak to się nazywa. Ja byłam uczciwa. Ale to nie był twój pomysł, prawda? Wydaje mi się, że to jakoś... nie w twoim stylu. Kto to wymyślił? Może.... ciocia Helenka?
- Zrobiłam to dla twojego dobra, kochanie. Nie mogę pozwolić, żebyś dalej była tym, czym jesteś. Popatrz na siebie! Powinnaś być nam wdzięczna, że posyłamy cię do miejsca, gdzie zmienisz się gruntownie. Ale skoro oddzwoniłaś do tej twojej SAIO bez rozważenia mojej propozycji, więcej nie odwiedzę tego domu - podnosi się z fotela, a cztery ciotki razem z nią.
Mama odciąga Ori-Ann na bok.
- I co? Łyso ci teraz?
- Nie.
- Jak mogłaś tak postąpić? Staramy się ci pomóc.
- Staracie się.
- Ori, to nie jest cool.
- Ori-Ann.
- Nieważne. Ty chyba w ogóle się nie przejmujesz tym, co do ciebie mówię! Ciocia Helenka chce dla ciebie jak najlepiej. A zresztą... Jak wyjedziesz, to przynajmniej będę mogła urządzić porządną imprezę. Wczoraj odłączyłaś prąd, innym razsm zjadłaś wszystkie chipsy. Co ty chcesz przez to osiągnąć?
- Sen.
Mama prychnęła.
- Jesteś egoistką: w ogóle nie myślisz o tym, że ja też chcę mieć coś z życia. Tak jest, prawda?
- Odwrotnie.
- Ech... Głupiutka Ori.
- Ori-Ann.
- Jak zwał, tak zwał.

5 komentarzy:

  1. Jakie wredne babsztyle. Naprawdę wredne!
    Ale moim zdaniem bardzo ładnie napisałaś ten fragment! *brawa i owacje*
    Teraz tylko czekam na więcej takich smacznych kąsków :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No no, widzę, że już znacząco się poprawiłaś od początku ;D
    Rozdział czytało się przyjemnie, choć jak słyszę coś w stylu, że od dwunastego roku życia, każda ma chłopaka to aż mnie ściska. Popieram Kruczą : Wredne babsztyle. Współczuję dziewczynie takiej rodzinki. Nie mówiąc już o tym, że nie chcą jej pozwolić spełnić marzeń. W tym momencie cieszę się, że mam normalną rodzinę.
    Pozdrawiam
    Wilcza

    OdpowiedzUsuń
  3. Wredne towarzystwo to mało powiedziane. Aż żal Ori-Ann. Ciekawie. :D
    Dziś mega-krótko, bo szkoła i brak pomysłów na komentarze... :/
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie. Widać, że się rozwijasz z każdym postem, co tylko zwiększa przyjemność czytania... Uważaj tylko na czas narracji, bo miesza Ci się teraźniejszy z przeszłym. Powinnaś zdecydować się na jeden i pilnować, żeby się go trzymać, inaczej robi się bałagan i tekst brzmi znacznie gorzej, niż powinien.
    Tak czy siak - co tu dużo gadać, czekam na więcej. Przede wszystkim na to, by dowiedzieć się, czy Ori-Ann i dziewczęta z poprzednich rozdziałów będą miały okazję się spotkać. A coś mi mówi, że tak ^^

    P.S.
    Nominowałam bloga do Liebster Blog Award. Jeśli masz ochotę, więcej informacji znajdziesz tutaj:
    http://written-with-a-pencil.blogspot.com/2015/05/lba-nominacja.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie skorzystam z nominacji.
      (Jestem zaszczycona, ale teraz chcę skoncentrować sięna pisaniu)

      Usuń

Proszę o:
<brak hejtów, trolli itd.
<jeżeli chcesz polecić swojego bloga, najpierw skomentuj któryś z moich wpisów, na końcu zareklamuj się.
<komentarz, którego autor nie zastosuje się do moich zasad zostanie usunięty!!!