niedziela, 7 grudnia 2014

"Kiedy kolory stają się tęczą" Rozdział 1

Agnieszka wyglądała na najzwyklejszą uczennicę szóstej klasy Szkoły dla Wróżek, Czarodziejek, Elfów oraz Innych Dziewcząt Posiadających Umiejętność Korzystania ze Sztuki Magicznej - ale cóż, w tym wypadku pozory mylą. Kozioł ofiarny. Oto, czym była. Olena, córka Faki, nauczycielki, której nienawidzili wszyscy uczniowie wpływała na wiele rzeczy. Dziewczyna donosiła na ściągaczy i kompromitowała publicznie, pod warunkiem, że ktoś jej za to zapłacił. Wybierała też swoich "ulubieńców".
Gdyby Zofia żyła, może udałoby się poćwiczyć rzucanie piorunem na kartkówkę z... nieważne. Musiała się tego nauczyć, jeżeli nie chciała powtarzać semestru. Napięła dłonie i z bezładnych iskier utworzyła się błyskawica. Łatwizna. Rzut wymagał więcej energii. Minęło kilka minut, gdy na Sali Bojowej - hali, przeznaczonej do ćwiczeń rozległ się okrzyk. Udało jej się pierwszy raz. Hologramowa tarcza pękła na chwilę. Ale na kartkówce na pewno spudłuje. Ktoś wszedł na Salę.
- No, no, no. Kogo my tu mamy? Moja ulubienica.
- Przestań, Oleno! Jeżeli nie zdam, to będzie to tylko i wyłącznie twoja wina!
- Hmm... Może i tak, ale... komu to udowodnisz? No właśnie. Więc wyjdź.
- Masz jeszcze przecież miejsce. Nie muszę odchodzić.
- Ale JA CHCĘ ćwiczyć sama. Więc wyjdź - czarnowłosa wskazała na drzwi.
OK. To będzie czwarta jedynka w tym roku, chociaż dopiero zaczynał się październik. Ale z Oleną nie warto zadzierać. Nie zda.
- Zaczekaj! - zawołała czarodziejka zupełnie nie swoim tonem. Tonem: proszę, pomóż mi.
Agnieszka odwróciła się.
- Nic dla ciebie nie zrobię.
Olena nie odpowiedziała. Zamiast tego wykonała układ taneczny, układ wymyślony przez Zofię. Przecież ona nie żyła od wakacji, a wtedy Olena dołączyła do Szkoły. Podczas, gdy wirowała na deskach Sali Bojowej jej czarne jak smoła włosy wydłużyły się i zbrązowiały. Skóra nabrała pigmentu i karmel rozkwitł na policzku. Jeansy zmieniły się w falbaniastą spódnicę.
- Nie rozmawiam z duchem - Agnieszka cofnęła się.
- To ja. Nie mamy wiele czasu. Nie przerywaj i o nic nie pytaj. Nie zginęłam w płomieniach. W chwili, gdy ogień już miał mnie dosięgnąć zobaczyłam superbohatera z literą "Z" wyszytą na uniformie. "Jeszcze mi tu brakuje wybawiciela" - pomyślałam, no bo wiesz, ci ze Szkoły Książąt, Czarowników, Superbohaterów i Wybawicieli to sami kłamcy. Zależy im tylko na sławie. Na szczęście "Z" mnie uratował. Zawiózł mnie do pięknego pałacu, gdzie wszystko jest piękne oprócz lochów. A do lochów właśnie mnie zawiózł - Zofia mówiła szybko i bez wytchnienia. - Siedziałam tam dwie godziny, zapewne  po to, żebym zmiękła. Potem przyszedł Zły (w rzeczywistości nie był księciem ani wybawicielem tylko złym, jak świadczy jego imię, czy też przydomek) i powiedział  takim dorosłym tonem: "Oddaj mi pierścionek!"
- Zaraz, zaraz, o co chodzi z tym pierścionkiem -  Agnieszka nie nadążała za słowotokiem. - Nic nie rozumiem. Jaki pierścionek?
- Nie mówiłam ci o nim, bo był bardzo niebezpieczny. Teraz nie mam wyjścia. Może przenosić do innny ch światów: sześciu Światów Tęczowych. Potem ci wytłumaczę. Ja powiedziałam do Złego: "Nigdy go nie dostaniesz!". A on wtedy: "To może nauczy cię, że nie należy sprzeciwiać się starszym". Starszym! On ma dopiero 20 lat! Zmienił mi ciało, zachowania i wiek. Zapisał mnie nawet do twojej klasy, żebym dokuczała ci nie jako siostra. Myślał, że...
- Po co temu Złemu jakiś pierścionek?!
- Po to, żeby go zniszczyć.
- A po co miałby go niszczyć? Po to, żeby zmniejszyć szanse na odnalezienie Klucza do Piątego Świata. No, a więc Zły myślał, że...
- A po co miałby zmniejszać jakieś szanse?
- Bo Zły jest Zły, a kiedy otworzy się Wrota do Krainy Empatii, zło nie będzie mogło tego przetrwać. Miałaś nie przerywać i nie zadawać pytań. No więc, Zły myślał, że jako Olena, chciwa i pazerna Olena oddam mu pierścionek, ale nie udało się. Uważałam, że jest na prawdę cenny. Widziałabyś, jak błaga mnie o pierścień, proponuje w zamian diamentowe naszyjniki! - dziewczyna spoważniała. - Twoim zadaniem jest użyć pierścionka, żeby odnaleźć Klucz do Krainy Empatii. Nikt nie wie, jak on wygląda. Wiadomo tylko, że jak pomyślisz o Krainie Empatii i będziesz miała Klucz w dłoniach Wrota się otworzą - Zofia bledła i coraz więcej cech Oleny przykrywało jej ciało. - Idź... Znajdź... Ja nie mogę... Nie mam powłoki... Pierścionek daję ci siłą woli... Jeżeli Zły dowie się, że dałam komuś pierścionek... Zabije mnie - wtedy Zofia upadła na deski Sali Bojowej i ponowna przemiana się dokonała: przed Agnieszką leżała Olena.

15 komentarzy:

  1. No, no. Trochę tu chaos, zwłaszcza w wypowiedziach bohaterek, ale w zasadzie mi się podoba. Błędów nie ma aż tak dużo, by chcieć natychmiast wyłączyć, jeśli są, to głównie interpunkcyjne (zmora wszystkiego co żyje, te przecinki).
    Pomysł... No tak, pomysł. Na pierwszy rzut oka niezbyt oryginalny, ale kto wie? Może wyczarujesz z tego coś super. W każdym razie, zainteresował mnie na tyle, by chcieć się dowiedzieć, co dalej - a to już jakiś początek.
    Pisz więc, zobaczmy, co z tego wyniknie!

    Jeśli miałabym coś doradzić, nie w kwestiach pisarskich, ale tak w ogóle - nie narzucaj sobie "rozdziału na tydzień". Nie zawsze da się napisać rozdział akurat w tydzień, a lepiej, by tekst powstawał te dziesięć dni, niż żeby był dodany po siedmiu, ale niedopracowany. Masz rozdział - dodawaj, nie masz - nic na siłę, bo może ucierpieć jakość. Próbowałam kiedyś tak pisać i nie wyszło to na dobre opowiadaniu.

    U mnie już chyba byłaś, ale i tak zaproszę:
    www.written-with-a-pencil.blogspot.com

    Pozdrawiam
    ~ Scatty

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, nie mogę w to uwierzyć, to naprawdę się stało! Odwiedziła mnie TA Scathach! Ta słynna Scathach, Czarodziejka Słowa, Nadzieja Polskiego Pisarstwa!
    Dziękuję, że weszłaś, bardzo mi miło, że nie obdarzyłaś bloga hejtem, trollem, floodem itd. A co do metody 1 rozdział na tydzień, to w normalnych okolicznościach bym tak nie zrobiła, ale jest jedna specyficzna rzecz, którą powiem już po paru rozdziałach, a to właśnie ona pozwala mi pisać tak często. Jeszcze raz dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzież tam, to tylko ja, żadne fejmy, żadne nadzieje. Z czarodziejstwem to inna kwestia, ale cśśś, bo to tajemnica! ;)

      Hejtować nie zwykłam, trollować też... Zawsze staram się oceniać szczerze i z obu stron - zarówno to, co mi się podobało, jak i to, co nie do końca mi grało.

      Skoro masz czas, to pisz i dwa razy na tydzień - chodziło mi tylko o to, by nie męczyć się niepotrzebnie ciśnieniem "na następny tydzień", kiedy pisanie może zwyczajnie nie iść (mimo szalonych ilości czasu!). Po prostu nic na siłę :)

      Nie ma za co, i tak w ogóle, to Scatty jestem ;)

      Usuń
  3. Scatty może być, ale dzięki tej specyficznej rzeczy pisanie nie może po prostu nie iść. I to wcale nie jest czas. Ale gdyby tej specyficznej rzeczy nie było, to nie spinałabym się z tempem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Scathach jak zwykle mnie uprzedziła! Nie wiem, jak ona to robi, włada jakimiś mocami, czy co? No i jak zwykle napisała to, co ja chciałam - jakoś tak nam się zbieżnie myśli.
    Wstęgo Deszczu (jaki to cudownie piękny nick!), jak na osobę twierdzącą, że jest zbyt młoda, by pisać, piszesz nieprzyzwoicie dobrze! Mam zamiar tu wpadać i czytać!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: ksiazkolubna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję za komentarz. Haniu, to prawda, że Scatty ma jakiś dar zjawiania się wszędzie pierwsza. I tak, to prawda: jestem dość (czytaj: bardzo) młoda. Naprawdę jestem zaskoczona, ponieważ spodziewałam się jednego wyświetlenia i jednego komentarza: "Lepiej, żebyś usunęła tego bip bloga, bo talentu to ty nie masz". A na twojego bloga na pewno zajrzę.

      Usuń
    2. Haniu, bo wielkie umysły myślą podobnie, po prostu ;D
      No dobra, teraz poważnie. Zdradzę Wam swoją największą tajemnicę...
      Moja magiczna moc sprowadza się do sprawdzania powiadomień na Bloggerze ;)

      Usuń
  5. Generalnie podoba mi się, ale akcja tak od razu się tworzy. Nawet dobrze nie zdążyłaś nas zapoznać z główną bohaterką, jej tokiem myślenia i od razu bez wstępu kolokwialne rozwinięcie. Ale podoba mi się !
    http://rainydarknesswiththebookodshadow.blogspot.com/
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz. Niestety, ale ten sposób budowania akcji raczej się nie zmieni (patrz: specyficzna rzecz) do końca opowiadania.

      Usuń
  6. Cześć, Mżawko! Mimo iż widziałam już ten rozdział w wersji pisanej, to na blogu to zupełnie co innego. Jestem zadowolona, że Twoje prace może oglądać teraz więcej osób! Miłego pisania!

    ~Koleżanka z Klasy

    OdpowiedzUsuń
  7. Więc tak: trochę to zawikłane, poplątane, ciężkie do ogarnięcia. Z nazwami mogłaś się nieco bardziej postarać... Przepraszam cię, ale po "Krainie Empatii" ostatecznie ległam na klawiaturze zastanawiając się nad sensem życia. Poza tym... facet w stroju superbohatera ratujący laskę z pożaru? Trochę przeżyte.
    Niemniej są zadatki na coś dobrego. Byle by ogarnąć i zrobić coś z nazwami.
    A jak mi wyjechałaś z tym, żeby do ciebie zajrzeć, bo nikt nie komentował nowego posta... szczerość ;D Ja jednak wolę wersję " z wdzięczności, że do mnie zajrzałaś (całkiem bezinteresownie) odpłacę się tym samym". I tak bym weszła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, że liczysz na szczery komentarz, który pomoże ci w dalszej twórczości.
    Pojechalas z grubej rury. Przepraszam że tak się wyraziłam. Po prostu ja , jako czytelnik dostałam taka dawkę nowych pojęć nowego świata i Wszystko stało się skomplikowane. Po pierwsze poważny błąd. Nie wprowadzilas czytelnika.
    Drugi błąd to taki jak ja też Do niedawna popelnialam. W twoim opowiadaniu nie ma emocji. spróbuj Dac więcej uczyć i emocji.
    postaraj się też przedstawiać nam - czytelnikom swój świat powoli i w prosty sposób. Jesteś bowiem wtakemniczona jako że go tworzysz i Ogarnięcie tego wydaje ci się proste. Jednak dla mnie tak nie jest.
    przy okazji zapraszam wszystkich http://wardress-guard.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  9. Ogólnie całkiem ciekawa koncepcja otwierająca dobre opowiadanie. Tak jak wspominało większość osób, przede wszystkim za dużo wszystkiego pojawiło się zbyt szybko. Ale pomysł całkiem oryginalny i zachęcił mnie do dalszej lektury -- miejmy nadzieję, że za szybko się nie pogubię w tym wszystkim. Do nazw nie mam żadnych zastrzeżeń, "Kraina Empatii" wcale nie brzmi niewłaściwie moim zdaniem.
    Całość bardzo przywiodła mi na myśl "Anielski Ogień" Courtney Allison.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o:
<brak hejtów, trolli itd.
<jeżeli chcesz polecić swojego bloga, najpierw skomentuj któryś z moich wpisów, na końcu zareklamuj się.
<komentarz, którego autor nie zastosuje się do moich zasad zostanie usunięty!!!