sobota, 4 kwietnia 2015

"Kiedy kolory stają się tęczą" Rozdział 7


W tej krainie panował nieznośny skwar pomimo wczesnej pory. Agnieszka szła wydeptaną ścieżką.
Po prawej i lewej stronie rosły kolorowe kwiaty, a obok nich wysokie krzewy. Jednym słowem: „sielanka”, a dwoma: „beztroska sielanka”. Czarodziejka zapomniała już prawie po co przyszła do tej gorącej krainy.
– Och! – krzyknęła. W pewnym miejscu z gałązki zwisało niewidzialne COŚ. Dziewczyna zamknęła na chwilę oczy i starała się równo oddychać. Postawiła prawą nogę przed lewą i lewą przed prawą. Prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa. Jeszcze tylko jeden krok…
– Uff! – teraz ostrożnie wyciągnęła rękę przed siebie – Aaa! – wrzasnęła bezgłośnie.
Spodziewała się niczego ale nie dotknęła pustki tylko… wełny. Tym razem spokojnie wzięła to coś do ręki.
– Wełna przemaka – stwierdziła Neska. – Po co komuś płaszcz, który przemaka? Po co niewidzialny płaszcz, który przemaka? – zastanawiała się głośno. Przypomniała sobie dodatkowe zajęcia z Wyczucia, przedmioty, które musiała zobaczyć nie ruszając się z miejsca. Mogła otwierać oczy, ale przedmioty pokryto niewidzialną dla oka tkaniną.
– Niewidzialność, niewidzialność – dziewczyna wyglądała tak jakby obudziła się z sennego koszmaru.
– Szpieg! Jest tutaj! – powiedziała, ale zaraz potem zamilkła. Agent mógł stać tu za krzewami a ona krzyczała, gadała i w ogóle zachowywała się całkiem nieodpowiedzialnie. Obejrzała się za siebie. Nikogo nie widziała, ani za sobą, ani przed sobą. Nie zaufała własnemu wzrokowi. Spróbowała go wyczuć.
– Miej się na baczności Nesko – szepnęła do siebie. – Czuję człowieka. Jest po prawej stronie żywopłotu. Bardzo blisko. No dalej kobieto. Musisz sprawdzić. Lee kordao – wypowiedziała zaklęcie pola siłowego i przedarła się przez krzaki.
– Co? Chatka? Tutaj? – No, zapytam o królową, tę, o której opowiadała ta wariatka. Przepraszam, że cię uraziłam, pani. Bla, bla, pani. Bla, bla, bla, pani! Jakby nie wiedziała, że nie jestem dorosła! Albo, że nie jestem jej władczynią! Ale mówiła coś o jasnowidzeniu, więc może wie, że kiedyś dorosnę? E…tam, zwykła krętaczka. Pewnie to przez te fałszywe klucze, biedna. Ale nie myliła się na pewno co do jednego; nie wiem jak szukać Klucza. I pewnie ma rację co do tej królowej, może mi powie, jak znaleźć. A ciekawe, co się stanie, jak odnajdę ten Klucz. Zło nie będzie mogło tego przetrwać, hmm. To może jak pokonam Złego, siostra stanie się prawdziwą Zofią. Dziewczyna zapukała do domku.
– Kto tam? – rozległ się znudzony głos.
– Czy wie pani, czy jest tu jakaś królowa?
– Nie, wchodź ugościmy cię albo jeśli nas szpiegujesz…No właź.
Wszędzie stały klatki ze zwierzętami. Agnieszka nie mogła na to patrzeć. Jazgot, pisk,wycie. Na pewno były wygłodniałe. Ich właściciele długo nie karmili swoich pociech.
– Jak się nazywasz? – zapytała kobieta – Hej, ty, jak się nazywasz?
– Agnieszka, nie mam nazwiska, psze pani. Zna pani tu jakąś królową? – ostatnia nadzieja powoli gasła. – hmm?
– Nie. Nie ma tu żadnej królowej. To wszystko? No, to wychodź. Nie chcemy tu gości.
– Jaki to świat i co tu robią te biedne zwierzęta? Ktoś powinien je nakarmić!
– Kraina Życia. Giną tu. Jak wiesz, Zły narobił dużo spustoszeń. Te, co jedzą rośliny muszą umrzeć. Inaczej zaczniemy głodować.
– Do widzenia – powiedziała. Nie miała co tam robić. Kolejne Drzwi czekały.


















2 komentarze:

  1. Szkoda, że dopiero teraz miałam czas wpaść, tyle mnie ominęło...
    No to tak... Zaczynało się wcale w porządku, uśmiałam się jak Neska zaczęła tak gadać do siebie. Potem troszkę odpuściłaś, za szybko przebiegła ta wizyta w chatce. W ogóle w porównaniu do Krainy Światła, ta została jakby... Spłycona. Ale za to stylistycznie bardzo dobrze, naprawdę ładnie poprowadzone opisy, poprzetykane tymi monologo-dialogami Agnieszki.
    Dobra robota :)

    Pozdrawiam
    ~ Scatty

    OdpowiedzUsuń

Proszę o:
<brak hejtów, trolli itd.
<jeżeli chcesz polecić swojego bloga, najpierw skomentuj któryś z moich wpisów, na końcu zareklamuj się.
<komentarz, którego autor nie zastosuje się do moich zasad zostanie usunięty!!!