sobota, 14 marca 2015

"Kiedy kolory stają się tęczą" Rozdział 6


Usłyszałem, że coś dobija mi się do okna. Wiedziałem, kto to. Wcześniej nie chciałem wpuszczać jej do środka, ale wybiła szybę i wleciała sama. Potem musiałem przenieść się do innego pokoju na trzy miesiące (!) kiedy moje gnomy reperowały szybę. Tym razem nie popełniłem tego błędu. Biała Gołębica wleciała bez przeszkód do mojej komnaty i pośrodku zmieniła się w świetlistą postać.
– Dlaczego chcesz zabić niewinną dziewczynę? – zapytała kobieta. – Nie pamiętasz Marleny?
– A co ma do tego Marlena?! – burknąłem. Nienawidziłem, gdy przychodziła, gdy mówiła o Marlenie.
– Inga jest jego przyjaciółką, a Marlena twoją. Jeżeli zabijesz Ingę, twój szpieg cię znienawidzi. Stanie się taki jak ty.
– Ale ja nie zamierzam zabić tej jego przyjaciółki. Chcę go tylko postraszyć. A jeżeli nie posłucha…Nie zamorduję jej osobiście. Użyję Broni.
– Czyś ty zwariował? Mścisz się. Na niewinnych! 10 lat temu byłeś marzycielem, jakich mało. Kochałeś ją, mimo że nie miała ręki. Nie chciałeś panować nad całym światem, do czego dążyli twoi wujowie. Zamknęli cię w piwnicy – byłeś jako wolny, szczęśliwy ptak zbyt niebezpieczny dla nich, dla żądzy władzy. W ciemnym więzieniu – ciągnął Mój Wewnętrzny Głos – przestałeś wierzyć w dobro.
– Wcześniej byłem naiwny!
– Jestem tobą, Twoim Sumieniem, tym co masz w środku. Czemu mnie zakrywasz, czemu zakrywasz siebie!
– Ciągle dogadujesz! Nie mogłabyś mi czasem pomóc?! – krzyknąłem.
– Cały czas ci pomagam. Próbuję ci pomóc. Ale ja tu nic nie zdziałam. To ty musisz to zrozumieć.
– Podsunęłaś mi świetny pomysł! Zniszczę tę planetę!
– Zniszczysz Nimeru? I oczywiście zabierzesz ze sobą Marlenę i polecicie na Mireję do Układu Iris? Nie pomyślałeś, że tam teraz jest Geder? Nie pomyślałeś, że Marlena nie będzie chciała lecieć?
– A dlaczego miałaby nie chcieć? Jesteś okropnie uparta!
– Nieprawda! – Sumienie roześmiało się. – To ty jesteś uparty.
– Rozmowa z tobą nie ma sensu! – odciąłem się.
– Nie ma sensu kłótnia z samym sobą.
– Idź stąd bezmózgi Ptaku! – miałem jej dość. – No już, okno jest otwarte.
– Ciesz się, że mnie jeszcze masz. Kim jest Geder?
– Hmm! Ykchym! Ychy, ychy! – poszedłem zamknąć okno. – Zimno tu.
– To ty jesteś zimny. Psujesz się, gnijesz – przebiegł po mnie dreszcz, to brzmiało jak proroctwo, niespełnione proroctwo, które zagrażało wszystkim antagonistom. – Kim jest Geder?
– Jest moim synem. Skolonizował dziką planetę Doo – Librees i nazwał ją swoim imieniem. Zamierza zdobyć Mireję. Moja krew! Ale…
– Jest twoim synem?
– Nie! Adoptowałem go. Przestań zadawać głupie pytania! Dłużej tego nie wytrzymam – brakowało mi sił, żeby z nią rozmawiać – Przecież jesteś mną tak czy nie?!
– Jestem tobą, masz rację i wiem o czym myślisz, ale nie wiem, co sobie wmawiasz – ten jej kamienny spokój doprowadzał mnie do szału. – Popatrz na mnie. Jaka jestem? Brzydka, obleśna?
– Piękna. Jesteś piękna – nie mogłem skłamać – I co?
– Ja jestem tobą. To ty jesteś piękny. Tylko mnie nie ukrywaj. Przestań się psuć.
Świetlistej wyrosły złote skrzydła, ona sama skurczyła się i już jako Gołębica wyfrunęła przez okno, lecąc w promieniach wschodzącego słońca.

























1 komentarz:

  1. Jej, zamiast coś się wyjaśnić jest jeszcze więcej zamieszania. :) Osobiście lubię takie rzeczy i sama często tak robię. Żyję w nadziei, iż za niedługo wszystko się wyjaśni, bo teraz mało rozumiem. >.< Pomysł z uosobieniem sumienia ciekawy, ale nie rzucił mnie na kolana, muszę przyznać. Chyba za dużo takich motywów już czytałam. No i znowu tak bardzo krótko. :<
    Weny! :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o:
<brak hejtów, trolli itd.
<jeżeli chcesz polecić swojego bloga, najpierw skomentuj któryś z moich wpisów, na końcu zareklamuj się.
<komentarz, którego autor nie zastosuje się do moich zasad zostanie usunięty!!!