wtorek, 26 stycznia 2016

"Pięć do odstrzału" Led

Kiedy tak stałem przed bramą Pałacu Marlekina zdałem sobie sprawę, że od tego co zrobię zależy jej życie. Chociaż nie miałem w sobie ani krzty odwagi musiałem tam wejść i powiedzieć jej kilka słów, które znała na pamięć pewnie jeszcze przed urodzeniem.
Brzmiało to bardzo zachęcająco i czyniło ze mnie kogoś w rodzaju bohatera.
Czasami chciałbym jej w ogóle nie znać. Niestety wiedziałem, że była za tą bramą, w sektorze 3, na wystawie kamieni szlachetnych i krążyła pomiędzy salami 13, 14 a 15 udając, że świetnie się bawi.
Bałem się wejść tam tak samo jak bałem się pająków, ciemności, węży, ciasnych przestrzeni i otwierania drzwi.We mnie ścierały się dwie siły: pierwsza rwała się na przód, ale druga zatrzymywała ją. Druga była silniejsza. Strach zawsze jest silniejszy.
Jak głupio musiałem wyglądać z boku; stojąc tak, robiąc krok w przód i cofając się.
To musiało wyglądać nie tylko dziwnie, ale i podejrzanie.
Na tę jedną myśl troska o nią została wsparta obawą złapania przez policję. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie stałby tak jak ja przed drzwiami. Wszyscy kochali przyjęcia u Marlekina.
Szybko wszedłem do środka. Z gorąca zrobiło mi się słabo. Wystawa kamieni szlachetnych mieściła się na siódmym piętrze. Na samą myśl o wchodzeniu po schodach zmęczyłem się, a zarazem rozeźliłem: czy muszę ją ratować w takich warunkach? Na przyjęciu na które mnie nie zaproszono? Kiedy nie byłem nawet odpowiednio ubrany?
Promieniałem z dumy (całe szczęście Ornatt nie widziała moich myśli).
Zatrzymałem się przed salą 13. Miałem przeczucie, że tam będzie. Oczyma wyobraźni widziałem już siebie wypowiadającego ważne słowa i ją, szczęśliwą i dożywającą w spokoju wieku stu lat.
Nie było jej w żadnej z tych trzech sal.
Duma, przeczucia i wyobraźnia pękły jak bańka mydlana.,
Co robić? A jeżeli Ornatt siedziała w kawiarence? Albo w zupełnie innym sektorze?
Już miałem biec i szukać jej, gdy zobaczyłem przed sobą elektroniczną listę gości (dzięki temu udogodnieniu każdy (ja też) mógł się dowiedzieć, gdzie są jego znajomi). Dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Mógłbym już pół godziny temu wrócić do domu.
Z wypiekami na twarzy śledziłem listę. Znalazłem wreszcie jej imię, a obok wypisaną drukowanymi literami notatkę: nieobecna.